wtorek, 18 sierpnia 2015

23.I do not regret

Podniosłam się z łóżka, od razu po tym, gdy wyszła Patie. Z tego co mogłam sądzić po jej minie była co najmniej zdziwiona gdy zobaczyła nas w takiej sytuacji. Cóż mogłam się jej dziwić.  Nie wiedziała, że postanowiliśmy spróbować być razem.
-Myślisz, że będzie zła? - spytałam, ubierając na stopy trampki, w których postanowiłam chodzić po domu.
- A dlaczego miałaby być zła? - spytał głupkowato.
-Bo jej  nic nie powiedzieliśmy, no wiesz, że jesteśmy ze sobą.
-Patty, to ona z początku namawiała mnie, żebym spróbował być z tobą na poważnie. Nie zgodziłem się, więc była zła, ale teraz dopięła swojego, bo się zdecydowałem.
-Wyczerpujące wytłumaczenie- zaśmiałam się. Złapałam go za rękę i razem poszliśmy na dól, gdzie wszyscy akurat siadali do stołu.
-Jak się czujesz, skarbie?- spytała Diane. Posłałam jej szeroki uśmiech.
-Znacznie lepiej, dziękuję, że pytasz- usiadłam do stołu, obok Justina, kładąc ręce na kolana. Poczułam jak duża dłoń bierze moją i ściska w przyjemny sposób. Spojrzałam na bruneta, który spoglądał na swojego dziadka.
-Mogę zadać ci kilka pytać? -spytał w końcu.
-Dziadku- mruknął Justin, ale mu przerwałam.
-Oczywiście- uśmiechnęłam się. Chciałam mu pokazać, że nie jestem taka, za jaką na pewno uznał. Wiedziałam, że myślał, że wykorzystuję Justina. Chciałam mu pokazać, że tak nie jest...
-Skąd pochodzisz?
-Urodziłam się w Londynie- kiedy wypowiedziałam nazwę miasta, zmarszczył zarośnięte brwi, a na jego czole powstało jeszcze więcej zmarszczek.- Jestem Brytyjką- sprostowałam- Całe życie tam mieszkałam.
-Kim są twoi rodzice? -kiedy wypowiedział to słowo, posmutniałam. Jasne, moja rodzina może się mnie wyparła, ale tęskniłam za nimi, mimo wszystko.
-Em... moja mama nie pracowała, a tata prowadził swoją firmę- westchnęłam, spuszczając wzrok- Możemy o nich nie mówić? To bolesny dla mnie temat- ścisnęłam mocniej dłoń Justina, którą cały czas trzymałam.
-Dobra- westchnął
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po kolacji wszyscy rozsiedli się w salonie, patrząc na jakiś serial. To była jakaś ich tradycja? Ja usiadłam jednak na miękkim dywanie, bawiąc się dłuższymi jego frędzlami ( przepraszam nie miałam zielonego pojęcia jak to napisać)
Było tam, dopóki obok mnie nie położył się ten piękny piesek. Wyciągnęłam dłoń i zaczęłam głaskać, jego miękką sierść w kolorze piasku. Zwierze położyło swój dzióbek na moim udzie i spojrzało na mnie tym swoim wzrokiem, którym mógł wszystko wskórać. Uśmiechnęłam się, koncentrując swoją cała uwagę na psie.
Justin's pov
Siedziałem obok matki, co chwilę zerkając na Patty, która usiadła na dywanie. Nie mogła usiąść obok mnie? Co chwilę zerkałem na nią. Najpierw bawiła się dywanem, ale później przyszedł Taio i zaczęła go głaskać, skupiając swoją  uwagę tylko na tym. Zaśmiałem się cicho, widząc tą scenę. Dźgnąłem lekko mamę w bok i pokazałem palcem na Patty. Ona też się zaśmiała i wróciła do oglądania filmu, którego, prawdę mówiąc miałem po dziurki w nosie. Coroczne oglądanie Kevina wbrew pozorom nie należało do udanej rozrywki. Wstałem z kanapy, podchodząc do brunetki i kucając przed nią, zwracając na siebie jej uwagę.
-Idziemy się przejść? - spytałem, a ona od razu przytaknęła wstając z ziemi.- Mamo, wychodzimy, będziemy niedługo.
-Justin, Justin, gdzie ty ciągniesz tą biedną dziewczynę w taką  pogodę- skarciła mnie babcia. Nie zrobiłem sobie jednak z tego nic i pociągnąłem brunetkę po schodach, na górę, aby mogła się ciepło ubrać. Sam też się przebrałem. Byłem zadowolony, że Patty zrobiła to w tym samym czasie, co ja. Szybko zeszliśmy na dół, unikając wzroku wszystkich. Ubraliśmy się ciepło i już nas nie było. Od razu po wyjściu z domu złapałem ją za rękę. Lubiłem to robić. Prawdę mówiąc bardzo lubiłem jej dotykać. Nie mam na myśli jednak tylko tego, że pociągała mnie swoim wyglądem. Myślę, że była piękną osobą, nie tylko z zewnątrz, ale też wewnątrz. Dla mnie było nowością, że spotkałem  osobę, dziewczynę, której nie zależało na rozgłosie, który miała przy mnie, czy też moich pieniądzach. Pokręcone, co nie? Właśnie takie wyobrażenie miałem o dziewczynach, Selenie też. Tylko na początku było kolorowo. To właśnie wtedy myślałem, że mnie kocha. Nie rozumiem jak mogłem być tak głupi. Czemu nie zerwałem od razu? Była dobra do pieprzenia. Tylko do tego, bo poza tym była beznadziejna. Czego bałem się najbardziej? Że gdy zdecyduję się ją ...pokochać, to będzie jak z Seleną i koniec końców i tak się rozstaniemy. Mam jednak nadzieję, że tak nie będzie. Przecież teraz w grę wchodzi dziecko. Chociaż tego nie pokazywałem, to stresowałem się bardzo. W wieku 20 lat mieć dziecko i być znanym na całym świecie, to istne szaleństwo. Ale mimo wszystko nie żałuję, że wszystko się tak potoczyło. Tak naprawdę, gdyby nie moje jednorazowe przygody, teraz nie miałbym szansy zostać ojcem.
-O czym tak myślisz?-spytała brunetka, przerywając moje rozmyślenia. zamrugałam kilkakrotnie, spoglądając na nią.
-O wszystkim. Cieszę się, że tutaj ze mną przyjechałaś- kiedy zobaczyłem jak jej usta wyginają się w uśmiech, poczułem wewnętrzne ciepło. Jej uśmiech był naprawdę piękną rzeczą.- Chciałem cię przeprosić za dzisiejszy ranek. nie wiem czemu nie zareagowałem.- westchnąłem. Czułem się z tym źle. Widziałem, że ją zraniłem, a ona nawet mi nie zrobiła awantury.
-Było, minęło- wzruszyła ramionami, kładąc jedną swoją dłoń na brzuch. Sądziłem, że kobiety robią to na pokaz, ale gdy zdałem sobie sprawę, że Patty robiła to już niekontrolowanie, ten gest zaczął mieć dla mnie znaczenie.
-Wcale nie- zaprotestowałem. Stanąłem przed nią, łapiąc jej dłonie i spoglądając oczy, które świeciły się w świetle latarni. - Naprawdę przepraszam
-Wiem, Justin. Prawda, było mi z tego powodu przykro, ale już mi przeszło- zapewniła mnie. Uśmiechnąłem się, a następnie pochyliłem i lekko musnąłem jej usta. Może mało znaczący gest, ale dla mnie i czułem, że dla niej też, znaczył o wiele więcej, niż jakiś namiętny pocałunek. Tego też nie rozumiałem, czemu tak jest. Kiedyś myślałem, że to jest najważniejsze- namiętność i pożądanie, a teraz już nie jestem tego taki pewnie. Ok, to jest ważne, ale nie najważniejsze. Zrozumiałem, że małe gesty znaczą najwięcej.
Nawet nie zdałem sobie sprawy, gdy zaczął sypać śnieg. Lubił.em ten biały puch. Szczególnie uwielbiałem lepić bałwana z Jazzy i Jaxonem. Pewnie to dziecinne, ale wolałem być taki, niż poważny. Nie mogłem doczekać się Wigilii, bo wtedy przyjeżdżało moje rodzeństwo. To wszystko było dziwne. Mój ojciec nie był z moją matką, ani jego dzieci, nie są spokrewnione z rodzicami mojej mamy, a każde święta tu spędzaliśmy, pokręcone. Teraz do tej tradycji, mam nadzieję, że na dłużej dołączyła Patty, a za rok będzie już z nami mój synek...
****************************************************
Ok, napisałam. Nie wierzę w to. Nie skomentuję tego, co napisałam. Mieliście kiedyś, że nie mogliście wymyślić nic sensownego, chociaż bardzo tego chcieliście?  Ja właśnie tak mam. Nie mogę nic wymyślić do tego opowiadania. Z przykrością stwierdzam, że zawieszam to ff. Może do niego wrócę, jeżeli najdzie mnie wena na to opowiadanie. Na razie jednak nie chcę wam obiecywać, że dodam kolejny rozdział, bo tak się nie stanie. Jestem osobą chaotyczną, czego widać efekty. Przepraszam ;(