Późnym popołudniem przyszła Pattie. Kolejny raz przechodziłam przez zestaw pytań o to jak się czuję, czy czegoś przypadkiem nie potrzebuję. Z cierpliwością odpowiedziałam na wszystkie. Justin musiał iść do studia, więc zostałam sama z Pattie. Prawdę mówiąc cieszyłam się z tego powodu, bo poznałam ją bliżej. Opowiedziała mi sporo o Justinie i sobie. Okazało się, że była w ciąży w tym samym wieku, co ja. Dziwnie, co nie?
Tak zleciał mi praktycznie cały dzień. Wieczorem zadzwoniła jeszcze raz moja siostra, wypytując o wszystko. Powiedziałam jej, czemu już z nimi nie mieszkam, ale nie powiedziałam kto jest ojcem dziecka. Agnes jako jedyna ucieszyła się z tej wieści. Byłam pewna, że jest po mojej stronie, co dodawało mi niemałej otuchy.
Tak zleciał mi praktycznie cały dzień. Wieczorem zadzwoniła jeszcze raz moja siostra, wypytując o wszystko. Powiedziałam jej, czemu już z nimi nie mieszkam, ale nie powiedziałam kto jest ojcem dziecka. Agnes jako jedyna ucieszyła się z tej wieści. Byłam pewna, że jest po mojej stronie, co dodawało mi niemałej otuchy.
Z każdym dniem nabierałam coraz więcej energii, aż przyszedł dzień urodzin Agnes. Justin, tak jak obiecał, skontaktował się z moimi rodzicami, którzy o dziwo zgodzili się, aby moja siostra tutaj przyjechała, ale... No właśnie, ale. Razem z nią miała przyjechać Anne. Byłam tak zła na tą dziewczynę, że nie wiem. Byłam pewna, że gdy przyjedzie zacznie podrywać Justina, który będzie spędzać dzień z Agnes. Myśląc o tym, wprost się we mnie gotowało.
Usiadłam na krześle, stawiając na stoliku swój koktajl malinowy. Przebywałam akurat w Starbucksie, gdzie miał też przyjść Justin. Tupałam nogą o chodnik, niecierpliwiąc się.
-Hej dziewczyno, nie widziałam cię ponad tydzień- podeszła do mnie Kat. Posłałam jej zbolały uśmiech.
-Tak wyszło. Szkoda, że nie mogę tutaj pracować- westchnęłam.
-Hej dziewczyno, nie widziałam cię ponad tydzień- podeszła do mnie Kat. Posłałam jej zbolały uśmiech.
-Tak wyszło. Szkoda, że nie mogę tutaj pracować- westchnęłam.
-Właśnie, co się stało?- spytała, przysiadując się do mnie.
-Nie wiesz, że jestem w ciąży i o mały włos nie poroniłam?- spytałam.
-Serio? To gratulacje- przytuliła mnie. - Co z dzieckiem?
-Już dobrze.- uśmiechnęłam się. W oddali zobaczyłam zbliżających się Justina, Agnes i Anne. - Udawaj, że jesteś moją przyjaciółką. Później ci wszystko wyjaśnię. Ta blondynka musi tak pomyśleć.- powiedziałam szybko. Widząc perfidny uśmiech na ustach Anne gotowało się we mnie.
-Dobra- szepnęła.- Matt powiedział mi w tajemnicy, że chciałby się z tobą spotkać. Biedaczek się zadurzył- obie wybuchłyśmy śmiechem. Anne w tym samym momencie spojrzała w naszym kierunku, otwierając buzię. Specjalnie odwróciłam się w tamtym kierunku. Złapałam Kat za rękę, ciągnąc w ich kierunku.
-Hej, skarbie! Wszystkiego najlepszego- przytuliłam moją siostrę.
-Cześć- pisnęła- Dziękuję, to najlepszy prezent w moim życiu- powiedziała, tuląc mnie.
-Agnes, poznaj moją przyjaciółkę, Kat. - powiedziałam. Moja siostra chciała coś powiedzieć, ale Anne się wtrąciła.
- A wie, że puszczasz się na lewo i prawo- syknęła. Normalnie we mnie coś wybuchło.
-Przepraszam, mówiłaś coś?- udałam głupią- Nie wydaje mi się, że cię zaprosiłyśmy do rozmowy- specjalnie uśmiechnęłam się- Nie zamierzam odpowiadać na to, co powiedziałaś. Ktoś przecież musi być mądrzejszy- mrugnęłam do niej. -Proszę bardzo, dzwoń do mojej mamy i powiedz jej wszystko. Wiem, że ty maczałaś palce w tym wszystkim. Wiem, że to przez ciebie nikt z Londynu nie chce ze mną gadać. Dobra, dla mnie to lepiej, bo tu mam lepszych przyjaciół - powiedziałam to spokojnie.- Ah, przekaż mojej mamie, że ta decyzja i odejście było najlepszą rzeczą jaką zrobiłam.- uśmiechnęłam się, aby ją wkurzyć jeszcze bardziej.
-Jesteś jedynie dziwką- syknęła- Nie mam pojęcia jak twoja mama mogła urodzić taką szmatę...- w chwili kiedy to wypowiedziała tak po prostu uderzyłam ją w twarz.
-Dobra, dość tego- Justin ostrożnie odsunął mnie od niej.
-Zgnij w piekle, suko- syknęłam, zanim odwróciłam się i poszłam... sama nie wiem gdzie. Chociaż pokazałam, że nie zależy mi na nich, na rodzinie, ale tak nie było. Wciąż miałam nadzieję, że któryś z rodziców zadzwoni do mnie i pogodzi się. Nie musiałby nawet przepraszać. Tak bardzo mi brakowało bliskich. teraz, kiedy jest tutaj Agnes, nie mogę nawet normalnie z nią pogadać, spędzić czasu. To strasznie przykre. Może miałam Pattie, Justina, albo Kat, ale to nie było to samo. Rodzinę znałam całe życie, a ich raptem 3 tygodnie? czemu nie mogę się cieszyć tym, że będę mieć dziecko ze wszystkimi? Rodzice traktują mnie jakbym była niczym, albo ich wrogiem.
Westchnęłam i postanowiłam pójść do domu. Przyznam, że nie znałam za bardzo tego miasta.
-Jesteś jedynie dziwką- syknęła- Nie mam pojęcia jak twoja mama mogła urodzić taką szmatę...- w chwili kiedy to wypowiedziała tak po prostu uderzyłam ją w twarz.
-Dobra, dość tego- Justin ostrożnie odsunął mnie od niej.
-Zgnij w piekle, suko- syknęłam, zanim odwróciłam się i poszłam... sama nie wiem gdzie. Chociaż pokazałam, że nie zależy mi na nich, na rodzinie, ale tak nie było. Wciąż miałam nadzieję, że któryś z rodziców zadzwoni do mnie i pogodzi się. Nie musiałby nawet przepraszać. Tak bardzo mi brakowało bliskich. teraz, kiedy jest tutaj Agnes, nie mogę nawet normalnie z nią pogadać, spędzić czasu. To strasznie przykre. Może miałam Pattie, Justina, albo Kat, ale to nie było to samo. Rodzinę znałam całe życie, a ich raptem 3 tygodnie? czemu nie mogę się cieszyć tym, że będę mieć dziecko ze wszystkimi? Rodzice traktują mnie jakbym była niczym, albo ich wrogiem.
Westchnęłam i postanowiłam pójść do domu. Przyznam, że nie znałam za bardzo tego miasta.
Wchodząc do środka od razu udałam się do łazienki. Rozebrałam się z ubrań, a w między czasie odkręciłam letnią wodę. Weszłam do wanny, wygodnie wyciągając się i relaksując przyjemnie chłodzącą mnie wodą. Na dworze było zaskakująco ciepło.
Opuściłam wannę, wycierając swoje ciało. Miałam iść do swojej sypialni po bieliznę, ale spojrzałam w lustro. Mój wzrok spoczął na brzuchu. Uśmiechnęłam się mimowolnie widząc lekkie wypuklenie. Nic nie opisze tego jakie to uczucie. Mimo, że jestem smutna, ale kiedy pomyślę o tym maleństwie, czuję się jakbym była najszczęśliwszą osobą na świecie.
Dotknęłam skóry na swoim brzuchu, uśmiechając się. Kiedy jednak usłyszałam kroki na schodach, szybko obwinęłam ciało w ręcznik. Nasłuchiwałam, próbując zorientować się kto to.
-Patty, jesteś tutaj?- usłyszałam głos Pattie. Odetchnęłam i otworzyłam drzwi łazienki. Zobaczyłam ją razem ze Scooter'em, kiedy siedzieli na łóżku.
-Dzień dobry- przywitałam się.
-Ubierz się i zejdź na dół- posłała mi ciepły uśmiech, zanim oboje wyszli. Szybko ubrałam na siebie bieliznę, oraz zwiewną sukienkę w kolorze mięty. Stopy wsunęłam w japonki i zeszłam do salonu. Zdziwiłam się, że chcieli porozmawiać jedynie ze mną,
-Usiądź - powiedział łagodnie mężczyzna. Zajęłam miejsce naprzeciw nich i przygryzłam wargę.
-Rozmawialiśmy już z Justinem w studio - uprzedził moje pytanie.- Doszliśmy z Pattie i Jeremy'm, że najlepiej będzie, jeżeli zaczniecie udawać, że jesteście parą. To będzie najlepsze wyjście. Gdyby prasa dowiedziała się, że to było przelotne, to wynikłby z tego kolejny skandal. Musisz podtrzymywać historię, że jesteście razem od roku. Poznaliście się tutaj, kiedy byłaś na wakacjach. Media muszą na razie nabrać się na ten związek, dopiero później powiemy, że spodziewasz się dziecka.
-A fanki... bardzo mnie znienawidzą...?-spytałam niepewnie.
-Nie przejmuj się tym, nie możesz się denerwować.- wzięłam wdech, ale zaraz po tym przytaknęłam.
-Justin jutro zabierze cię gdzieś- odezwała się Pattie. - Później pojedziecie na galę w Los Angeles. - słysząc to wszystko zaczęłam wątpić, czy dam sobie ze wszystkim radę. To było wielkim wyrzeczeniem, szczególnie, że są już przecieki do Internetu. Westchnęłam, spuszczając wzrok.
-Hej, to może wydawać się trudne, ale nie tylko ty poświęcisz się. Justin także będzie musiał zmienić swój styl życia, zrobić przerwę w karierze. To dla niego ogromne wyrzeczenia, ale on sam podjął decyzję. Mógł przecież jedynie płacić na dziecko.
-Scooter!- skarciła go Pattie, ale ten ją zignorował.
-Chciał się zająć najpierw tobą, a potem dzieckiem.
-Ja to wszystko wiem- westchnęłam- Tylko boję się jak to będzie. Nie mogę liczyć na nikogo z rodziny, to po prostu trudne- wytłumaczyłam.
-Wiem skarbie- Pattie pogłaskała mnie po włosach- Możesz liczyć na nas. Zawsze ci pomożemy- zapewniła mnie. - A w szczególności ja. Wiem jakie to trudne, byłam w ciąży w tym samym wieku co ty, ale mi pomagali rodzice. Zobaczysz, jeszcze do ciebie zadzwonią i przeproszą.
-Mam taką nadzieję- przyznałam. -Przepraszam, ale jestem zmęczona- ziewnęłam- Prześpię się- oboje przytaknęli.
-Trzymaj się. Dzwoń jakby co- powiedziała brunetka, zanim wyszła. Po tym od razu położyłam się na kanapie. O dziwo była bardzo wygodna i szybko zasnęłam.
***********************************************
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Po prostu, wiem, że mówię to po raz kolejny, ale brak mi na wszystko czasu.
Przepraszam za błędy ;)
Opuściłam wannę, wycierając swoje ciało. Miałam iść do swojej sypialni po bieliznę, ale spojrzałam w lustro. Mój wzrok spoczął na brzuchu. Uśmiechnęłam się mimowolnie widząc lekkie wypuklenie. Nic nie opisze tego jakie to uczucie. Mimo, że jestem smutna, ale kiedy pomyślę o tym maleństwie, czuję się jakbym była najszczęśliwszą osobą na świecie.
Dotknęłam skóry na swoim brzuchu, uśmiechając się. Kiedy jednak usłyszałam kroki na schodach, szybko obwinęłam ciało w ręcznik. Nasłuchiwałam, próbując zorientować się kto to.
-Patty, jesteś tutaj?- usłyszałam głos Pattie. Odetchnęłam i otworzyłam drzwi łazienki. Zobaczyłam ją razem ze Scooter'em, kiedy siedzieli na łóżku.
-Dzień dobry- przywitałam się.
-Ubierz się i zejdź na dół- posłała mi ciepły uśmiech, zanim oboje wyszli. Szybko ubrałam na siebie bieliznę, oraz zwiewną sukienkę w kolorze mięty. Stopy wsunęłam w japonki i zeszłam do salonu. Zdziwiłam się, że chcieli porozmawiać jedynie ze mną,
-Usiądź - powiedział łagodnie mężczyzna. Zajęłam miejsce naprzeciw nich i przygryzłam wargę.
-Rozmawialiśmy już z Justinem w studio - uprzedził moje pytanie.- Doszliśmy z Pattie i Jeremy'm, że najlepiej będzie, jeżeli zaczniecie udawać, że jesteście parą. To będzie najlepsze wyjście. Gdyby prasa dowiedziała się, że to było przelotne, to wynikłby z tego kolejny skandal. Musisz podtrzymywać historię, że jesteście razem od roku. Poznaliście się tutaj, kiedy byłaś na wakacjach. Media muszą na razie nabrać się na ten związek, dopiero później powiemy, że spodziewasz się dziecka.
-A fanki... bardzo mnie znienawidzą...?-spytałam niepewnie.
-Nie przejmuj się tym, nie możesz się denerwować.- wzięłam wdech, ale zaraz po tym przytaknęłam.
-Justin jutro zabierze cię gdzieś- odezwała się Pattie. - Później pojedziecie na galę w Los Angeles. - słysząc to wszystko zaczęłam wątpić, czy dam sobie ze wszystkim radę. To było wielkim wyrzeczeniem, szczególnie, że są już przecieki do Internetu. Westchnęłam, spuszczając wzrok.
-Hej, to może wydawać się trudne, ale nie tylko ty poświęcisz się. Justin także będzie musiał zmienić swój styl życia, zrobić przerwę w karierze. To dla niego ogromne wyrzeczenia, ale on sam podjął decyzję. Mógł przecież jedynie płacić na dziecko.
-Scooter!- skarciła go Pattie, ale ten ją zignorował.
-Chciał się zająć najpierw tobą, a potem dzieckiem.
-Ja to wszystko wiem- westchnęłam- Tylko boję się jak to będzie. Nie mogę liczyć na nikogo z rodziny, to po prostu trudne- wytłumaczyłam.
-Wiem skarbie- Pattie pogłaskała mnie po włosach- Możesz liczyć na nas. Zawsze ci pomożemy- zapewniła mnie. - A w szczególności ja. Wiem jakie to trudne, byłam w ciąży w tym samym wieku co ty, ale mi pomagali rodzice. Zobaczysz, jeszcze do ciebie zadzwonią i przeproszą.
-Mam taką nadzieję- przyznałam. -Przepraszam, ale jestem zmęczona- ziewnęłam- Prześpię się- oboje przytaknęli.
-Trzymaj się. Dzwoń jakby co- powiedziała brunetka, zanim wyszła. Po tym od razu położyłam się na kanapie. O dziwo była bardzo wygodna i szybko zasnęłam.
***********************************************
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Po prostu, wiem, że mówię to po raz kolejny, ale brak mi na wszystko czasu.
Przepraszam za błędy ;)
BOSKI ! CZEKAM NA NEXT ! :)
OdpowiedzUsuńUh, ta Anne strasznie mnie denerwuje... Mogła w ogóle nie przyjeżdżać. Mam nadzieję, że Justin nie da jej się omotać.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy i z chęcią go czytałam, czekam na kolejny :*
Zapraszam również do siebie :)
http://too-easy-love.blogspot.com/
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńKocham <333 ;****
OdpowiedzUsuń