Następnego dnia obudziłam się szybko, bo było kilka minut po 8. Przeciągnęłam się leniwie, uśmiechając przy tym. Wstałam z łóżka, podchodząc do okna. Odsłoniłam zasłony, od razu czując przyjemne promienie słońca na swojej twarzy. Uśmiechnęłam się sama do siebie, idąc do wyjścia z pokoju. Zeszłam na dół, gdzie w kuchni zaczęłam robić kanapki z serem, szynką i pomidorem. Postawiłam talerz na stole, nalewając dobie soku. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, czy Justin jest w domu, czy już w studiu.
A nie, był w domu. Usłyszałam kroki na schodach, a zaraz po tym brunet wszedł do kuchni, zatrzymując się, zdziwiony moim widokiem.
-Cześć- uśmiechnęłam się szeroko. Zjechałam wzrokiem po całym jego ciele. Wyglądał jak jakiś grecki Bóg i on o tym wiedział.
-Hej. Wiem, że ci się podobam, ale zachowaj to na wieczór- zaśmiał się. Wywróciłam oczami.
-Masz zbyt wielki ego- stwierdziłam.
-Wydaje ci się- powiedział, jedząc jedną z kanapek.
-Nalać ci soku, zrobić kawy, herbaty?-zapytałam, podchodząc do blatu.
-Dobrze wiesz, że nie musisz tego robić- spojrzał na mnie wymownie. -Ale jak już, to sok- nalałam do szklanki tego samego soku, co ja i usiadłam z powrotem na swoje miejsce.
-Wiem, ale chcę- posłałam mu uśmiech. Usłyszałam kawałek piosenki " Cry Me A River" Justina Timberlake'a. Justin sięgnął po komórkę, odbierając połączenie. Postanowiłam nie podsłuchiwać o czym gada, bo wyszłam z kuchni do salonu. Włączyłam głośniki i odblokowałam iPoda podłączonego do nich. Zaczęłam przeglądać piosenki, aż natknęłam się na coś ciekawego. Z głośników zaczęła lecieć piosenka "Show Me" Kid Ink' a i Chrisa Brown'a . Uśmiechnęłam się sama do siebie, zaczynając śpiewać razem z Chrisem.
-Lubisz?-spytał Justin. Odwróciłam się do niego przodem i zaczęłam się śmiać.
-Niezła nuta- skomentowałam, siadając na kanapie.
-Za jakieś 2 godziny wpadnie kilku moich kumpli.- chciałam się odezwać, ale nie dał mi dojść do słowa. - Nie, to nie ci sami.- westchnęłam, nic nie mówiąc. W końcu to był jego dom.
Podniosłam się, idąc do kuchni, skąd wzięłam kanapkę i poszłam z nią na górę. W pokoju ją zjadłam i miałam się iść kąpać, ale zadzwonił mój telefon. Ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam, że to Agnes.
-Cześć - powiedziałam uradowana.
-Hej- wychlipała.
-Ej, młoda, co jest?-od razu spytałam z powagą w głosie.
-Mama... ona...-zaczęła. W żołądku poczułam dziwny ucisk .
-Skarbie, co się stało?
-Ona ma nowotwór- w chwili, kiedy to powiedziała, komórka wypadła mi z ręki. Zasłoniłam twarz rękami, czując łzy. Szybko podniosłam telefon, rozłączając się. Wybrałam numer mamy, która odebrała.
-Po co dzwonisz?-spytała na wstępie zimnym jak lód głosem. Poczułam kolejną walę łez, tym razem spowodowane jej chłodem.
-Słyszałam, że jesteś chora. Jak się czujesz?-spytałam niepewnie.
-Nie powinno cię to obchodzić.
-Obchodzi, jestem twoją córką.
-Nie, ja córki nie mam. Nie wiem po co dzwonisz i tak nic już nie znaczysz dla nas. - jej słowa tak bardzo raniły. Nie można tego opisać
-Proszę cię, nie mów tak-szepnęłam.
-Nie dzwoń do nas. Nie próbuj kontaktować się z Agnes. Zachowuj się jakbyś nie miała rodziców, bo my już nie mamy córki- powiedziała, zanim się rozłączyła. Stałam oniemiała. Jak ona mogła tak mówić. Przecież nie zrobiłam nic złego. a na nawet, kiedy dowiedziała się, że jest chora nie chce się pogodzić. To nie fair, skreślili mnie od razu. Nic nie opisze tego jak bardzo mnie zraniła. Usiadłam przed łóżkiem, opierając się o nie. Czemu to musiało tak boleć? Odeszła mi ochota na wszystko. Nie kontrolowałam tego, kiedy wybrałam numer Pattie. Kobieta odebrała po czterech sygnałach.
-Cześć- powiedziała rozpromieniona. Miałam ochotę prychnąć na jej entuzjazm.
-Możesz przyjechać- nie wytrzymałam i rozpłakałam się na dobre
-Z dzieckiem wszystko ok?
-Tak, proszę przyjedź- szepnęłam. Nic więcej nie powiedziała, tylko rozłączyła się.
Pattie weszła do pokoju, a za nią zdezorientowany Justin. Podeszłam do niej, mocno wtulając. Potrzebowałam czyjejś bliskości. Ona zaczęła głaskać mnie po głowie. Czułam się taka przegrana, że tak płaczę.
-Cii, już dobrze. Nie płacz- zaczęła szeptać mi do ucha.
-Mamo, co się stało?- spytałam brunet- To moja wina?-zwrócił się do mnie. Pokręciłam jedynie przecząco głową.
-Justin, bądź przy niej- powiedziała kobieta- jestem tu tylko przejazdem. Mam bardzo ważną rzecz do załatwienia- powiedziała do swojego syna- A ty, skarbie, trzymaj się- ostatni raz pogłaskała mnie po głowie, zanim wyszła. Brunet z niekrytym wahaniem, podszedł do mnie i wziął w ramiona. Wtuliłam się w niego, zaciągając zapachem. Naprawdę potrzebowałam czyjejś bliskości. Justin zachował się naprawdę dorośle. Mógł przecież mnie zostawić.
-Dziękuję- szepnęłam, zaciskając mocno powieki.
-Powiesz mi co się stało? -spytał z spokojem w głosie. Przełknęłam ślinę, nie wiedząc, czy mu mówić, czy nie...
-Moja matka powiedziała mi, że nie mam już rodziców i nie mam w ogóle kontaktować się z Agnes.- powiedziałam, wciąż nie odrywając się od niego.-Czemu ona to robi? To tak boli - dalej mówiłam.
-Nie przejmuj się, bo jeszcze teraz nie wie co mówi. Zorientuje się dopiero później, ale wtedy będzie już za późno- zaskoczył mnie, w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
-Dziękuję za wszystko. Sama nie dałabym sobie rady.- to wszystko przerwał dzwonek do drzwi.
-Przepraszam, muszę otworzyć.
-Jasne, nie ma sprawy. Wezmę prysznic i zejdę- powiedziałam i poszłam do łazienki. Szybko spłukałam ciało z brudu i wyszłam, owijając się ręcznikiem. Gdyby możne byłoby spłukać tak problemy... W pokoju ubrałam bieliznę, oraz sukienkę w mocno błękitnym kolorze. Nie chciało mi się nic robić z włosami, więc przerzuciłam je jedynie na prawe ramię. Otworzyłam drzwi sypialni i zeszłam ze schodów. Spodziewałam się słyszeć głośną muzykę, ale tak się nie stało. Wychyliłam głowę zza ściany, spoglądając do salonu. Zobaczyłam Justina i jakiegoś chłopaka, grających na konsoli. Cicho zaśmiałam się, wchodząc do pokoju. Justin z pauzował grę, uśmiechając się.
-Patty, to Lil Twist, Lil poznaj Patty- powiedział. Podeszłam do chłopaka, podając mu dłoń.
-Cześć- posłałam mu uśmiech.
-Hej, piękna- poruszył dziwnie brwiami.
-Hej, hej nie zapędzaj się. -oburzył się. Czyżby był zazdrosny?
-Stary, nie jest w moim typie- uniósł ręce w obronnym geście.- Dobrze wiesz, że preferuję krągłe kształt- wytłumaczył.
-Wiem- mruknął. Wyczułam jakieś dziwne napięcie.
-Wychodzę się przejść- wymyśliłam na poczekaniu, kierując się na górę. Szybko portfel i telefon do torebki, a następnie szybko wyszłam z domu.
************************************************
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Mam nadzieję, że następny pojawi się szybciej ;)
BOSKI ! CZEKAM NA NEXT ! :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńCudowny! Czekam na kolejny:*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń