Siedziałam na środku kanapy, obok Justina, oglądając z nim jakiś serial, w którym osoba wynajmuje detektywów, aby śledzili partnera, bo podejrzewają, że zdradza. Żenada! Usłyszałam dzwonek, co mnie szczerze zdziwiło. Justin podniósł się z kanapy i poszedł otworzyć. W jednej chwili rozległ się hałas rozmów. Zmarszczyłam brwi, spoglądając na zegarek. 22:40.
Do salonu wszedł sam mężczyzna, a za nim 2 innych i kilka kobiet. Ok...
-Justin kto to?- spytała jedna z nich. Wyglądała jak typowa dziwka.
-Emm... to Patty- odpowiedział zmieszany. Mogłam przewidzieć, że on nie będzie chciał przedstawić mnie swoim przyjaciołom.
-Może ona wyjść- wtrąciła druga. Justin spojrzał na mnie zmieszany po raz kolejny. Westchnęłam i wstałam z kanapy. Nawet na niego nie patrząc wyszłam z domu. Usiadłam w ogrodzie i zaczęłam patrzeć na wodę w basenie. Głośna muzyka zaczęła grać, a ja myślałam, że mnie rozniesie. Serio, powinnam wrócić do siebie. Po co mnie tu zapraszał?
-Młoda damo!- krzyknęła kobieta zza płotu.
Wstałam i podeszłam do niej.
- Tak?- spytałam, uśmiechając się.
-Ściszcie tą muzykę!
- Bardzo panią przepraszam- powiedziałam, będąc zawstydzona z powodu Justina- powiem, że mają to wyłączyć, ale nic nie obiecuję- powiedziałam miłym tonem.
- Jesteś pierwszą miłą osobą.- posłała mi uśmiech. Odwzajemniłam gest i poleciałam prosto do domu. To co tam zastałam przerosło moje oczekiwania. Te dziwki robiły im striptiz. Zaciskając mocno zęby podeszłam do wierzy i wyłączyłam ten jazgot. Wszyscy na mnie spojrzeli.
-Włącz to- syknął jeden z jego kolegów.
-Wykluczone- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Mężczyzna, który wypowiedział się zeszłym razem, podszedł do mnie i mocno potrząsnął moim ciałem. W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka.
-Ej, puść ją- Justin podniósł się z kanapy. -Ona jest w ciąży, debilu- syknął.
-A co mnie obchodzi bachor?-zaśmiał się drwiąco.
-Patty, po prostu to włącz.
-Nie!-wrzasnęłam- Ratuję ci dupę przed kolejnymi kłopotami-zmrużyłam oczy.-Jeżeli chcecie to kontynuować, to idźcie do jakiegoś klubu, czy coś.
-Włącz to- krzyknął znów ten chłopak. Widziałam w jego oczach wręcz furię. Przełknęłam ślinę, a chwilę później poczułam tam mocne uderzenie w policzek, że po prostu zachwiałam się i runęłam na ziemię.
-Kurwa, Jason oszalałeś?!- krzyknął-Wyjdźcie skąd, wszyscy. - w czasie, kiedy oni zbierali się ja, wstałam i poleciałam do łazienki. Stanęłam przed lustrem, oglądając swoją twarz. Mój policzek był czerwony, a z kącika warg wypłynęło trochę krwi. Jakim człowiek trzeba być, żeby uderzyć kobietę? Nie wiem jak on wybiera kolegów. Popierdoleńcy. Postanowiłam, że nie będę tu mieszkać. Odkręciłam wodę i rozebrana weszła pod prysznic. Justin wołał moje imię, ale go ignorowałam. Wzięłam mydło i chciałam nim namydlić gąbkę, ale mi wypadło. Chciałam się schylić i je podnieść, ale stanęłam jak wryta. Woda zabarwiona była na czerwono, jakby w trakcie okresu. Otworzyłam usta, ale żaden dźwięk nie mógł się wydostać z mojego gardła. W jednej chwili poczułam starach, wielki strach. A co jeśli stracę to dziecko? Nie mogę!
Zaczęłam głęboko oddychać. Niestety to nic nie dało. Opuściłam prysznic i obwinęłam się ręcznikiem. Dopiero po chwili dotarło do mnie co robię.
-Justin!-krzyknęłam na całe gardło. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Tak się bałam.
-Mogę wejść?- spytał.
-Tak!- krzyknęłam po raz kolejny wręcz zdesperowana. Drzwi się otworzyły, a kiedy spojrzałam na niego jego twarz zrobiła się blada. Nie tylko ja się bałam. Podszedł do mnie i wziął na ręce. Nie opierałam się, nie miałam na to sił. Moim jedynym zmartwieniem było to, aby dziecko przeżyło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Leżałam w białej pościeli, tępo wpatrując się w ścianę. Nie wiedziałam co mam myśleć. Straciłam to dziecko? Gdy tylko o tym pomyślałam czułam dziwny skurcz i strach. Mimo, że byłam załamana z powodu tej ciąży, to teraz na prawdę nie chciałam jej stracić. To było takie fajne uczucie mieć w sobie to maleństwo. Drzwi się otworzyły, ale nie spojrzałam kto to był.
-Spisz?- spytał Justin. Odwróciłam powoli głowę w jego kierunku.
-Nie- szepnęłam- Co z dzieckiem...?-spytałam, bojąc się jego odpowiedzi. Teraz nie wyobrażałam sobie jakbym to zniosła, kiedy dziecko by umarło...
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny♡ szkoda, że taki krótki.
OdpowiedzUsuńBOSKI !
OdpowiedzUsuńboże popłakałam się, świetny rozdział.. :)
OdpowiedzUsuńjeju ryczę :c jak mogłąś przerwać w tym momencie no ja sie pytam jak ???
OdpowiedzUsuńja chce już kolejny rozdział !!
prosze błagam niech to dziecko przeżyje !!
twoja najwieksza fanka <3 *.*