Otwierając, wciąż zaspane oczy, przetarłam je, ziewając. Spojrzałam w okno,a uśmiech sam zagościł na mojej twarzy. Boże, tutaj było tak pięknie.
Wygrzebałam się spod pościeli i wstałam z łóżka. Przeciągnęłam się, a następnie odblokowałam telefon, spoglądając na godzinę. 9 rano, hmmm. Z tego, co pamiętam, to Justin wróci dopiero koło 3. Miał coś do załatwienia, ale nie wnikam akurat co. Podeszłam do szafy, skąd wybrałam spodenki i zwykły luźny T-shirt. Szybko ubrałam bieliznę, a następnie przygotowane rzeczy i ruszyłam do łazienki. Przed lustrem rozczesałam splątane włosy, zrobiłam lekki makijaż i wyszczotkowałam zęby. Gotowa i zadowolona wyszłam z łazienki, zaraz potem idąc na dół. Miałam zamiar zrobić sobie śniadanie. Kiedy, jednak otworzyłam lodówkę, zorientowałam się, że jest pusta. Westchnęłam niezadowolona i udałam się do pokoju, aby wziąć komórkę i portfel. Klucze od domu znalazłam w kuchni, na wieszaku, obok kluczy od samochodów Justina. Zamknęłam posiadłość i nieśpiesznie udałam się w stronę pobliskiego sklepu. Dzień był słoneczny, ale nie było gorąco, przez co na dworze było idealnie. Idąc chodnikiem czułam na sobie wzrok wszystkich młodych dziewczyn. Niektóre darzyły mnie uśmiechami, niektóre wzrokiem zabijały. Cóż za ironia. "Umawiałam" się z ich idolem i od razu traktowały mnie jak wroga.
Wygrzebałam się spod pościeli i wstałam z łóżka. Przeciągnęłam się, a następnie odblokowałam telefon, spoglądając na godzinę. 9 rano, hmmm. Z tego, co pamiętam, to Justin wróci dopiero koło 3. Miał coś do załatwienia, ale nie wnikam akurat co. Podeszłam do szafy, skąd wybrałam spodenki i zwykły luźny T-shirt. Szybko ubrałam bieliznę, a następnie przygotowane rzeczy i ruszyłam do łazienki. Przed lustrem rozczesałam splątane włosy, zrobiłam lekki makijaż i wyszczotkowałam zęby. Gotowa i zadowolona wyszłam z łazienki, zaraz potem idąc na dół. Miałam zamiar zrobić sobie śniadanie. Kiedy, jednak otworzyłam lodówkę, zorientowałam się, że jest pusta. Westchnęłam niezadowolona i udałam się do pokoju, aby wziąć komórkę i portfel. Klucze od domu znalazłam w kuchni, na wieszaku, obok kluczy od samochodów Justina. Zamknęłam posiadłość i nieśpiesznie udałam się w stronę pobliskiego sklepu. Dzień był słoneczny, ale nie było gorąco, przez co na dworze było idealnie. Idąc chodnikiem czułam na sobie wzrok wszystkich młodych dziewczyn. Niektóre darzyły mnie uśmiechami, niektóre wzrokiem zabijały. Cóż za ironia. "Umawiałam" się z ich idolem i od razu traktowały mnie jak wroga.
Westchnęłam i weszłam do olbrzymiego supermarketu. Wzięłam koszyk na kółkach i zaczęłam chodzić między półkami, ładując do koszyka najpotrzebniejszy produkty. Zdziwiłam się, kiedy moja komórka zaczęła dzwonić. Widząc numer Agnes, odebrałam pełna obaw.
-Tak, Agnes?-spytałam, czytając etykietę jednego z soków pomarańczowych.
-Kurczę, Patty, czemu nie powiedziałaś mi, że umawiasz się z Justinem!- naskoczyła na mnie. Miałam ochotę się zaśmiać.
-Skąd to wiesz? - spytałam.
-Nie wiesz? Wszystkie portale plotkarskie, gazety o tym trąbią.!
-Boże święty- mruknęłam, przecierając twarz rękami. W co ja się wpakowałam...
-Dobrze całuje?- spytała podekscytowana. Zaśmiałam się.
-Tak, Agnes, całuje bajecznie- rozmarzyłam się. No, co, nic złego nie powiedziałam.
-Aaaa!- zaczęła piszczeć do słuchawki- Nie wiesz jak się cieszę. Kto by pomyślał, mój idol z moją siostrą. - po raz kolejny zaśmiałam się z jej komentarzu.
-Dobra, młoda, robię zakupy, odezwę się później.
-Bye- zawołała, zanim się rozłączyła. Westchnęłam i wróciłam do robienia zakupów.
Kiedy miałam już wszystko, co chciałam, podeszłam do kasy, gdzie zapłaciłam za produkty. Dobrze, że nie były ciężkie.
Kiedy wróciłam do domu, wreszcie zrobiłam sobie wyczekane śniadanie. Nie jadłam nic specjalnego,tylko zwykłą kanapkę z serem i jakąś szynką. Po kończonym posiłku, postanowiłam, że posprzątam. Niby, raz w tygodniu przychodziła jakaś kobieta, która to robiła, ale czułam, że się marnuję, nic nie robiąc.
Zaczęłam od dołu, a później poszłam na górę. Mieszkałam tutaj już dwa tygodnie, a wciąż nie zwiedziłam wszystkich pokoi. Był jeden, na końcu korytarza, gdzie postanowiłam wejść. Moim oczom ukazał się pokój muzyczny. Było tam kilka rodzajów gitar, perkusja i fortepian. Uśmiechnęłam się, widząc ten ostatni. Kiedy byłam mała uwielbiałam grać, ale później stało się to przymusem i nie lubiłam tego robić. Teraz, poczułam taką dziwną chęć zagrania. Niepewnie usiadłam an krzesełku przed instrumentem. Opuszkami palców zaczęłam delikatnie dotykać białe i czarne klawisze. Moje palce same zaczęły wygrywać melodię, którą w domu grałam nie raz. Mogłabym to zagrać z zamkniętymi oczami. Uśmiechnęłam się sama do siebie, wciąż wygrywając, przyjemną dla ucha melodię. dopiero teraz zauważyłam jak granie mnie uspokajało i wewnętrznie " naprawiało". Mogłam się wtedy wyciszyć. Nic oprócz mnie i instrumentu nie istniało. Zaraz przypominała mi się moja siostra, która zawsze chciała się nauczyć grać, ale nigdy jej to nie wychodziło, dlatego ja jej grałam. zawsze, gdy miała doła, lub była zła szła do mnie, żebym wygrywała jej ulubione piosenki. Ja przynajmniej uczyłam się czegoś nowego.
-Pięknie-usłyszałam głos, więc przerwałam granie i odwróciłam się przodem do Justina. Posłałam mu mały uśmiech.
-Dziękuję- odpowiedziałam cicho, wstając z krzesła.
-Nie wiedziałem, że potrafisz tak pięknie grać. Zagraj coś jeszcze- wszedł do pokoju, kiwając głową na fortepian. z powrotem usiadła na krzesełku i w myślach odszukałam jedną z ulubionych piosenek Agnes.
-Nie wiem, czy mi to wyjdzie- mruknęłam, zanim moje palce znów zaczęły stykać się z klawiszami, do piosenki Nothing Like Us. Miałam ochotę się rozpłakać. To była ulubiona piosenka Agnes. Grałam jej ją, gdy rozstała się ze swoim pierwszym chłopakiem. Ah, to były czasy...
-Pięknie-usłyszałam głos, więc przerwałam granie i odwróciłam się przodem do Justina. Posłałam mu mały uśmiech.
-Dziękuję- odpowiedziałam cicho, wstając z krzesła.
-Nie wiedziałem, że potrafisz tak pięknie grać. Zagraj coś jeszcze- wszedł do pokoju, kiwając głową na fortepian. z powrotem usiadła na krzesełku i w myślach odszukałam jedną z ulubionych piosenek Agnes.
-Nie wiem, czy mi to wyjdzie- mruknęłam, zanim moje palce znów zaczęły stykać się z klawiszami, do piosenki Nothing Like Us. Miałam ochotę się rozpłakać. To była ulubiona piosenka Agnes. Grałam jej ją, gdy rozstała się ze swoim pierwszym chłopakiem. Ah, to były czasy...
-Żartujesz? Jesteś niesamowita- skomentował, gdy skończyłam. Moja twarz przybrała lekko różowy kolor.
-Dzięki- westchnęłam.- Grałam to zawsze mojej siostrze- przyznałam - Widziałeś...
-Gazety? Tak- mruknął- Przeklęte kreatury- warknął zaciskając dłonie w pięści.
-Justin, spokojnie- położyłam dłoń na jego ramieniu, którą zaraz strącił. Zrobił to z taką siłą, że się go wręcz wystraszyłam. Przygryzłam wargę, spuszczając wzrok. - Będę w kuchni- powiedziałam cicho i szybko wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach wprost do kuchni, rozglądając się. Trzeba było zrobić coś na obiad. Nie wiedziałam tylko, co. Nawet nie wiedziałam, kiedy jedna pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Czemu ja płakałam?! Szybko otarłam ją, nie chcąc dać po sobie poznać, że uroniłam chociaż jedną łzę.
-Patty, przepraszam- westchnął Justin, kiedy wszedł do kuchni. - Jeżeli cię wystraszyłem, to przepraszam.
-Nie, jest okay- zamrugałam kilkakrotnie, biorąc do rąk jeden z garnków.
-Zostaw to, zamówię coś- uniósł brwi, co miało oznaczać, że nie przyjmuje odmowy. westchnęłam i położyłam go z powrotem w szafce. - Ah, zapomniał bym- zaśmiał się nerwowo- dzisiaj przyjeżdża moja dziewczyna- poinformował mnie. Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami.
-Dziewczyna?-spytałam.
-Tak, Selena. - czy ja, za przeproszeniem kurwa dobrze słyszałam?! Czemu akurat ona?!
-Ah, ok- starałam powiedzieć to normalnie. Nie zaprzeczę, że poczułam ukłucie zazdrości w brzuchu. Ona do szczęścia nie była mi w ogóle potrzebna. - Wyjdę z Kat, żebyście mogli zostać sami-zasugerowałam.
-Dzięki- uniósł kciuki do góry. Nic więcej nie powiedziałam, tylko opuściłam kuchnię, aby pójść po telefon. Zadzwoniłam do Kat, która, ku mojej zaciesze powiedziała, że ma czas i spotkamy się przed Starbucksem. Szybko wpakowałam do spodenek telefon i pieniądze, a następnie opuściłam pokój. Nie poprawiałam już makijażu, bo chyba się nie rozmazał. A pieprzyć to .- Wybierasz się gdzieś?- Justin zmarszczył brwi
-Z Kat na kawę- krzyknęłam, zanim wyparzyłam z domu biegiem. Kiedyś lubiłam biegać, ale na dzień dzisiejszy jestem zbyt leniwa. Brunetkę dostrzegłam już z daleka. Kiedy do niej podeszłam, przytuliłam ją.
-Boże, opowiadaj!- krzyknęła.
-On mnie pocałował!- obie zaczęłyśmy piszczeć. Wbrew pozorom, pocałunek z Justinem był najlepszym w moim życiu. - Nie zgadniesz, kto przyjeżdża
-Zaskocz mnie-zaśmiała się.
-Zdzira Selena- mruknęłam.
-Nie gadaj!- oburzyła się.
-Chciałabym, żeby to nie była prawda.
-To, co zrobimy?
-Nic... Nie mogę go z nią skłócić- stwierdziłam.
-Możesz- wywróciła oczami- jej czas minął. - zatarła ręce. - Dowiedz się późnej co będą robić...
******************************************
Ah, no to 11 za nami. Co myślicie? Zaczyna się lekko rozkręcać, czy jeszcze nie? Mogę zdradzić, że z czasem w rozdziałach będzie dużo tylko Justina i Patty ;).
Cóż, chyba więcej pisać nie muszę ;)
Ps, przepraszam za błędy ;*
-Patty, przepraszam- westchnął Justin, kiedy wszedł do kuchni. - Jeżeli cię wystraszyłem, to przepraszam.
-Nie, jest okay- zamrugałam kilkakrotnie, biorąc do rąk jeden z garnków.
-Zostaw to, zamówię coś- uniósł brwi, co miało oznaczać, że nie przyjmuje odmowy. westchnęłam i położyłam go z powrotem w szafce. - Ah, zapomniał bym- zaśmiał się nerwowo- dzisiaj przyjeżdża moja dziewczyna- poinformował mnie. Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami.
-Dziewczyna?-spytałam.
-Tak, Selena. - czy ja, za przeproszeniem kurwa dobrze słyszałam?! Czemu akurat ona?!
-Ah, ok- starałam powiedzieć to normalnie. Nie zaprzeczę, że poczułam ukłucie zazdrości w brzuchu. Ona do szczęścia nie była mi w ogóle potrzebna. - Wyjdę z Kat, żebyście mogli zostać sami-zasugerowałam.
-Dzięki- uniósł kciuki do góry. Nic więcej nie powiedziałam, tylko opuściłam kuchnię, aby pójść po telefon. Zadzwoniłam do Kat, która, ku mojej zaciesze powiedziała, że ma czas i spotkamy się przed Starbucksem. Szybko wpakowałam do spodenek telefon i pieniądze, a następnie opuściłam pokój. Nie poprawiałam już makijażu, bo chyba się nie rozmazał. A pieprzyć to .- Wybierasz się gdzieś?- Justin zmarszczył brwi
-Z Kat na kawę- krzyknęłam, zanim wyparzyłam z domu biegiem. Kiedyś lubiłam biegać, ale na dzień dzisiejszy jestem zbyt leniwa. Brunetkę dostrzegłam już z daleka. Kiedy do niej podeszłam, przytuliłam ją.
-Boże, opowiadaj!- krzyknęła.
-On mnie pocałował!- obie zaczęłyśmy piszczeć. Wbrew pozorom, pocałunek z Justinem był najlepszym w moim życiu. - Nie zgadniesz, kto przyjeżdża
-Zaskocz mnie-zaśmiała się.
-Zdzira Selena- mruknęłam.
-Nie gadaj!- oburzyła się.
-Chciałabym, żeby to nie była prawda.
-To, co zrobimy?
-Nic... Nie mogę go z nią skłócić- stwierdziłam.
-Możesz- wywróciła oczami- jej czas minął. - zatarła ręce. - Dowiedz się późnej co będą robić...
******************************************
Ah, no to 11 za nami. Co myślicie? Zaczyna się lekko rozkręcać, czy jeszcze nie? Mogę zdradzić, że z czasem w rozdziałach będzie dużo tylko Justina i Patty ;).
Cóż, chyba więcej pisać nie muszę ;)
Ps, przepraszam za błędy ;*
Boskiii*.* Czekam na nn💜
OdpowiedzUsuńCudowny ! Czekan na nn ;)
OdpowiedzUsuńNext już dzisiaj teraz w tej chwili !!
OdpowiedzUsuń