wtorek, 20 stycznia 2015

12.What happened?

-Nie, Kat, nie mogę tego zrobić. To, że poszłam z nim na jedną randkę, nie znaczy, że jest moją własnością.
-Co ty gadasz?! Nie daj jej tej satysfakcji.
-Nie, Kat. Nie mogę. Poza tym on ją zna ponad 3 lata. Skąd mogę wiedzieć, że ona jest kimś więcej, niż przyjaciółką- tak bardzo chciałam, aby to była prawda.-Dobra, zmiana tematu- zasugerowałam.
-Ah, dobra- westchnęła- Nie mogę się doczekać na wieczór- zapiszczała
-Ta, fajnie, ale uważaj na niego. Jeremy jest od ciebie straszy o prawie 20 lat- spojrzałam na nią surowym wzrokiem.
-Wiem, Patty. Dopiero w domu zdałam sobie sprawę, jaki on przystojny- rozmarzyła się. No, cóż Justin musi być po kimś tak cudowny...-Patty!- krzyknęła Kat, lekko potrząsając moim ciałem. Zamrugałam kilkakrotnie.
-Co?-mruknęłam, zakładając włosy za ucho.
-Ten chłopak cię woła- odwróciłam się i myślałam, że zapadnę się pod ziemię, kiedy zobaczyłam Davida. Co, do kurwy nędzy?
-Patty! Nie widziałem cię kupę czasu- zaśmiał się, kiedy podszedł.- Co u ciebie?
-Jakoś leci- zmrużyłam lekko oczy. Jak on śmiał po tym co mi zrobił tak normalnie ze mną gadać?!
-Teraz mi się śpieszy, ale możemy umówić się na wieczór. - kiedy to powiedział, to coś we mnie wybuchło.
-Jak śmiesz?! Nie zamierzam po raz drugi popełniać tego błędy.- syknęłam- Po za tym, mam już chłopaka- zacisnęłam zęby.- Pa Kat, lecę. - odwróciłam się i poszłam prosto do domu. Pociągnęłam nosem i wytarłam go. Jęknęłam niezadowolona, kiedy zobaczyłam na ręce krew. No, kurwa pięknie! Akurat, gdy nie miałam przy sobie chusteczki. Przyśpieszyłam kroku, aby jak najszybciej znaleźć się w domu. Westchnęłam widząc, biały samochód na podjeździe. Cóż, teraz nie mogłam zawrócić. Weszłam szybko do domu, chcąc nie postrzeżona przejść do pokoju, ale na drodze stanęła mi brunetka.
-Kim jesteś?- spytała- Boże, co ci się stało?!- pisnęłam. Z kieszeni wyciągnęła chusteczkę i mi ją podała.
-Dzięki- mruknęłam. Wytarłam nos i chciałam iść do siebie, ale znów mnie zatrzymała.
-Ty musisz być tą dziewczyną, zgadłam. - spodziewałam się, że zacznie na mnie krzyczeć, ale ona mówiła to tak spokojnie, chyba, aż za spokojnie...
-Tak- powiedziałam cicho i oparłam się o ścianę. Byłam zmęczona. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
-Co się... boże, nic ci nie jest?-podszedł do mnie Justin, ale go odepchnęłam.
-Jestem cała- wywróciłam oczami. - Przepraszam, ale chce pójść do siebie - powiedziałam zirytowana i po prostu schodami udałam się na górę. Weszłam do łazienki, gdzie doprowadziłam się do porządku, a bluzkę wrzuciłam do kosza na brudy. Wróciłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zamknęłam oczy, ale nie mogłam zasnąć, słysząc krzyki z dołu. Byłam powodem samych problemów. Przykryłam głowę poduszką, krzycząc w nią.
-Selena!- usłyszałam bardzo głośny krzyk Justina. Później trzask drzwiami. Westchnęłam. Czułam się tak źle w środku. To ja byłam powodem, dlaczego się pokłócili. Czemu to wszystko musi być takie trudne? Drzwi pokoju otworzyły się z hukiem. Odkryłam się i podniosłam do pozycji siedzącej.
-I widzisz?! Zerwała ze mną! Jesteś z siebie zadowolona, tak?!- krzyczał. Proszę, przestań. zamrugałam kilkakrotnie, czując łzy. -Odpowiedz, jak do ciebie mówię!- podszedł do mnie i szarpną za przed ramię, podnosząc do pozycji stojącej.
-Nie- wyjąkałam, odwracając głowę w drugą stronę. Nie wytrzymałam, a łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Bałam się go, po prostu się go bałam.
Jego duża dłoń zetknęła się z moim policzkiem, wtedy postanowiłam, że muszę stąd uciec, jak najszybciej. Walnęłam go z łokcia z całej siły w brzuch, a kiedy mnie puścił rzuciłam się biegiem do drzwi. Na całe szczęście nie były zamknięte. Kiedy zbiegałam ze schodów, czułam jakbym zaraz miała z nich spaść. Jego krzyki dodawały mi jakby kopa w dupę. Kiedy wybiegłam z tego przeklętego domu, wreszcie poczułam się trochę bezpieczna. Nie byłam zadowolona, że na dworze się ściemniało. Z resztą, w tamtym momencie miałam to w dalekim poważaniu. Znowu wszystko się spieprzyło...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Justin's pov
Kurwa...! Tylko tyle mogę powiedzieć. Po tym jak się uspokoiłem dopiero zdałem sobie sprawę, co zrobiłem. Kurwa, ale ze mnie idiota. Jak mogłem pozwolić, aby złość przejęła nade mną władzę. Idiota, idiota, idiota. 
Szybko wybrałem numer mojej Patty, ale jej komórka zaczęła dzwonić na górze, no po prostu, kurwa super. Justin, myśl, gdzie ona może być... 
Zabrałem kluczyki z auta i wyszedłem z domu,zamykając go. Wsiadłem do samochodu i wjechałem na ulicę. Jechałem 10 km/ h, żeby gdyby coś ją zobaczyć.
Kiedy godzinę później wciąż byłem w kropce, postanowiłem zadzonić do mamy. Wiedziałem, że bedę mieć awanturę,ale ona zawsze umiała mi pomóc i miaĺa najlepsze rady i rozwiązania. Wybrałem jej numer i podczas, kiedy czekałem, aż odbierze, myślałem, że coś rozwalę. 
-Cześć, Justin- powiedziała łagodnym głosem. Boże, co ta kobieta musiała ze mną przechodzić.
-Jadę do ciebie, musisz mi pomóc- powiedziałem poważnie. 
-A o co chodzi?
-Patty zniknęła- w chwili, kiedy to powiedziałem, wjechałem na podjazd jej domu. -Otwórz drzwi, jestem pod twoim domem. - nie powiedziała nic, tylko się rozłączyła. Wyszedłem z auta i podszedłem do drzwi, w których czakała już moja mama. 
-Co się stało? - spytała od razu. 
-Wejdźmy. - powiedziełem i wszedłem do śrofka. Weszluśmy do salonu, a ja usiadłem na kanapie. Spuściłem głowę i spojrzałem na swoje dłonie.- Pokłóciliśmy się- przyznałem. -Zrobiłem za dużo
-Czyli?- dopytała. Boże, było mi tak wstyd. Jakim chujem trzeba być, żeby uderzyć kobietę?!.
-Uderzyłem ją.
-Ty na głowę upadłeś?!- krzyknęła, a w jej oczach mignęły łzy. Po raz kolejny ją zawiodłem- Czego ode mnie oczekujesz? - spytała, nawet na mnie nie patrząc.
-Że pomożesz mi ją znaleźć. 
-Justin, myślisz, że ja wiem, gdzie ona jest? Nie ma jakiejś koleżanki?.- od razu przypomniała mi się ta cała Kat.
-Ma, jedną. Ale nie mam do niej numeru-westchnąłem. Przypomniałem sobie, że Patty mówiła, że mój ojciec się z nią umówił. Szybko wyciągnąłem telefon i wybrałem do niego numer. Odebrał dopiero po chwili.
-Czego chcesz, Justin- warknął.
-Masz numer do tej całej Kat? - spytałem
-Skąd znasz ją- spytał.
- To przyjaciółka... mojej dziewczyny- powiedziałem z  wahaniem. 
-Patty to, twoja dziewczyna?- spytał zszokowany.
- Tak, muszę gadać z Kat.
-Jest tu ze mną. 
-Halo?- powiedziała dziewczyna.
-Patty gdzieś zniknęła. Gdzie ona może być?
-Nie wiem, ale musimy ją poszukać.- od razu zasugerowała. Ona na prawdę była jej przyjaciółką.- Spotakmy się koło Starbucksa- nie dała mi nic powiedzieć. Miałem nadzieję, że brunetka się znajdzie, cała i zdrowa...
********************************
Wiem, że was zawiodłam, ale mam urwanie głowy normalnie. Co sądzicie? Mam nadzieję, że następny pojawi się w miarę szybko ;D.
Ps, przepraszam za błędy ;*

6 komentarzy:

  1. Justin to chuj , sprasza do domu swoją "dziewczynę" , zrywają i obwinia o to Patty po czym jeszcze ja uderza... Ughh palant ale mam nadzieje ze wszystko wróci do normy
    Rozdział jak zwykle świetny ����

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki frajer z Justina ;__; Mam nadzieje, ze się opamięta i wszystko będzie dobrze. Do następnego ✌

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny!!!!Jezu, Justin to idiota...-,- Czekam na następny ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale super!! Mam nadzieję że się znajdzie cała i zdrowa ! Justin jest pieprzonym dupkiem obwinia o wszystko Patty a na koniec podnosi na nią ręke ! Idiota pierdolony idiota ! Sorki za kilka nieodpowiednich słów ale mnie poniosło ! Mam nadzieję że następny rozdział pojawi się szybko :) KOCHAM CIĘ ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny! mam nadzieje że następny rozdział ukaże się niebawem. boję sie o Patty ;/ i z jednej strony chce żeby była z Justinem, ale po tym co jej zrobił... czekam nn! <3

    OdpowiedzUsuń