-Nie założę tej sukienki- mruknęłam, zakładając ręce na piersiach. Nie miałam zamiaru ubierać tego czegoś, co ledwo, co zakrywało biust.
-Nie rozumiem cię, kobieto!- uniósł się Justin. Wywróciłam jedynie oczami i podeszłam do walizki, z której wyciągnęłam czarną sukienkę, która sięgała, więcej niż do połowy ud. Rękawy miała z czarnej koronki, a dekolt był minimalny, co sprawiało, że mój nieduży biust wydawał się atrakcyjniejszy.
-Nie zrobię z siebie dziwki. Odeślij to do sklepu. Mówiłam ci, że mam swoją sukienkę.
-Będziesz wyglądać jak zakonnica!
-Przesadzasz. Jestem kobietą i sama wiem w co mam się ubrać, jasne?
-Nie, właśnie nie! Nie pozwolę ci iść, jeżeli tego nie założysz!- wskazał na ten kawałek materiału. Ugh, trzymajcie mnie.
-Dobra, w takim razie idź sobie sam- uśmiechnęłam się sztucznie i poszłam na balkon, gdzie usiadłam na wiklinowym krześle, patrząc na piękne miasto. Nie minęło chyba nawet z 10 minut, kiedy Justin wszedł na balkon.
-Dobra, wygrałaś. Zakładaj co chcesz- mruknął.
-Wiesz, że cię uwielbiam?- pisnęłam i rzuciłam mu się na szyje. Chłopak zdawał się być co najmniej zaszokowany moim zachowaniem, ale w końcu owinął ramię wokół mojej talii.
-Okay, czas zaczynać się przygotowywać.- odsunął się ode mnie. Miałam ochotę zaśmiać się. Justin Bieber był speszony?
-Dobra, dobra- zaśmiałam się i weszłam do pokoju. Udałam się do sypialni, gdzie z torby wyciągnęłam sukienkę, którą miałam zamiar założyć. Szybko zdjęłam z siebie ubrania i wcisnęłam się w czarną sukienkę. Ups, ta ciąża dała się mi już we znaki.
-Justin!- krzyknęłam. Brunet wpadł do sypialni, jakby miało od tego zależeć jego życie.
-Co się stało? - spytał.
- Zapniesz mi sukienkę? - zaśmiałam się. Odwróciłam się do niego tyłem i odsunęłam swoje włosy na lewe ramię. Chwile minęło zanim poczułam jego ręce na swojej talii. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, gdy jego palce dotknęły mojej skóry. Przygryzłam wargę, lekko się uśmiechając. Dobrze, że tego nie zobaczył. Poczułam dłonie na swojej talii, a zaraz po tym Justin odwrócił mnie, popychając na ścianę. Moje serce w jednej sekundzie zaczęło walić jak oszalałe. Oparł swoje czoło o moje, ale nie odważył się zrobić nic więcej.
- Przepraszam- wymamrotał i szybko się odsunął, wychodząc z sypialni. Ciągle stałam oniemiała tym co zrobił. Chciał mnie pocałować? Jeżeli tak, czemu tego nie zrobił?
Westchnęłam i niepewnie ruszyłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i jakiś czas bezczynnie patrzyłam jedynie na swoje odbicie. Czułam się dziwacznie. Jakbym nie była sobą. Patrzyłam w te cholerne lustro i nawet nie wiem czemu, ale z każdą sekundą coraz bardziej brzydziłam się sobą. Zamrugałam kilkakrotnie i westchnęłam. Wzięłam swoją kosmetyczkę i zaczęłam robić makijaż. Tego jednego wieczoru chciałam poczuć się wyjątkowo.
Ostatni raz na ustach rozmazałam różową szminkę i zerknęłam na fryzurę, którą sobie zrobiłam. Cóż, przyznaję, że byłam zadowolona z efektu, bo skromnie mówiąc wyglądałam zajebiście.
Wyjrzałam do salonu, gdzie jeden mężczyzna wybierał ubrania Justinowi, a inna kobieta zajmowała się jego włosami. Naprawdę nie mógł ich zrobić sam, z resztą jak zawsze.
-Kto czesał tą panią?- rzuciła kobieta, ohydnie żując gumę. Nawet jej mowa była dziwna.
-Sama to zrobiłam- zmrużyłam oczy, chcąc pokazać w ten sposób, że nie podoba mi się jej postawa.
-Ładnie, ale moim zdaniem zbyt skromnie- przygryzła wewnętrzną stronę policzka. Sięgnęła po coś do swojej kosmetyczki i podeszła do mnie. Czułam, że wsadziła mi coś do włosów, ale nie wiedziałam co.-Teraz idealnie- uśmiechnęła się.- Piękna sukienka.
-Wspaniałe kształty-odezwał się stylista. - zamiast balerin, wziął bym jakiś obcas- mrugnął do mnie. Westchnęłam i ostatecznie przystałam na jego sugestie, ubierając około 8 cm szpilki. Musi wystarczyć- pomyślałam.
-Nie rozumiem cię, kobieto!- uniósł się Justin. Wywróciłam jedynie oczami i podeszłam do walizki, z której wyciągnęłam czarną sukienkę, która sięgała, więcej niż do połowy ud. Rękawy miała z czarnej koronki, a dekolt był minimalny, co sprawiało, że mój nieduży biust wydawał się atrakcyjniejszy.
-Nie zrobię z siebie dziwki. Odeślij to do sklepu. Mówiłam ci, że mam swoją sukienkę.
-Będziesz wyglądać jak zakonnica!
-Przesadzasz. Jestem kobietą i sama wiem w co mam się ubrać, jasne?
-Nie, właśnie nie! Nie pozwolę ci iść, jeżeli tego nie założysz!- wskazał na ten kawałek materiału. Ugh, trzymajcie mnie.
-Dobra, w takim razie idź sobie sam- uśmiechnęłam się sztucznie i poszłam na balkon, gdzie usiadłam na wiklinowym krześle, patrząc na piękne miasto. Nie minęło chyba nawet z 10 minut, kiedy Justin wszedł na balkon.
-Dobra, wygrałaś. Zakładaj co chcesz- mruknął.
-Wiesz, że cię uwielbiam?- pisnęłam i rzuciłam mu się na szyje. Chłopak zdawał się być co najmniej zaszokowany moim zachowaniem, ale w końcu owinął ramię wokół mojej talii.
-Okay, czas zaczynać się przygotowywać.- odsunął się ode mnie. Miałam ochotę zaśmiać się. Justin Bieber był speszony?
-Dobra, dobra- zaśmiałam się i weszłam do pokoju. Udałam się do sypialni, gdzie z torby wyciągnęłam sukienkę, którą miałam zamiar założyć. Szybko zdjęłam z siebie ubrania i wcisnęłam się w czarną sukienkę. Ups, ta ciąża dała się mi już we znaki.
-Justin!- krzyknęłam. Brunet wpadł do sypialni, jakby miało od tego zależeć jego życie.
-Co się stało? - spytał.
- Zapniesz mi sukienkę? - zaśmiałam się. Odwróciłam się do niego tyłem i odsunęłam swoje włosy na lewe ramię. Chwile minęło zanim poczułam jego ręce na swojej talii. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, gdy jego palce dotknęły mojej skóry. Przygryzłam wargę, lekko się uśmiechając. Dobrze, że tego nie zobaczył. Poczułam dłonie na swojej talii, a zaraz po tym Justin odwrócił mnie, popychając na ścianę. Moje serce w jednej sekundzie zaczęło walić jak oszalałe. Oparł swoje czoło o moje, ale nie odważył się zrobić nic więcej.
- Przepraszam- wymamrotał i szybko się odsunął, wychodząc z sypialni. Ciągle stałam oniemiała tym co zrobił. Chciał mnie pocałować? Jeżeli tak, czemu tego nie zrobił?
Westchnęłam i niepewnie ruszyłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i jakiś czas bezczynnie patrzyłam jedynie na swoje odbicie. Czułam się dziwacznie. Jakbym nie była sobą. Patrzyłam w te cholerne lustro i nawet nie wiem czemu, ale z każdą sekundą coraz bardziej brzydziłam się sobą. Zamrugałam kilkakrotnie i westchnęłam. Wzięłam swoją kosmetyczkę i zaczęłam robić makijaż. Tego jednego wieczoru chciałam poczuć się wyjątkowo.
Ostatni raz na ustach rozmazałam różową szminkę i zerknęłam na fryzurę, którą sobie zrobiłam. Cóż, przyznaję, że byłam zadowolona z efektu, bo skromnie mówiąc wyglądałam zajebiście.
Wyjrzałam do salonu, gdzie jeden mężczyzna wybierał ubrania Justinowi, a inna kobieta zajmowała się jego włosami. Naprawdę nie mógł ich zrobić sam, z resztą jak zawsze.
-Kto czesał tą panią?- rzuciła kobieta, ohydnie żując gumę. Nawet jej mowa była dziwna.
-Sama to zrobiłam- zmrużyłam oczy, chcąc pokazać w ten sposób, że nie podoba mi się jej postawa.
-Ładnie, ale moim zdaniem zbyt skromnie- przygryzła wewnętrzną stronę policzka. Sięgnęła po coś do swojej kosmetyczki i podeszła do mnie. Czułam, że wsadziła mi coś do włosów, ale nie wiedziałam co.-Teraz idealnie- uśmiechnęła się.- Piękna sukienka.
-Wspaniałe kształty-odezwał się stylista. - zamiast balerin, wziął bym jakiś obcas- mrugnął do mnie. Westchnęłam i ostatecznie przystałam na jego sugestie, ubierając około 8 cm szpilki. Musi wystarczyć- pomyślałam.
Kiedy limuzyna zatrzymała się przed olbrzymim budynkiem, do którego prowadził czerwony dywan,a wokół było pełno wrzeszczących ludzi i paparazzie. Jednym słowem obłęd ! Popatrzyłam z obawą na Justina, ale ten tylko posłał mi jeden z tych swoich " cudownych uśmiechów" i otworzył drzwi pojazdu, wychodząc z niego. Odwrócił się w moja stronę i podał mi dłoń. Uśmiechnęłam się do niego i złapałam z przyjemnością jego rękę. Kiedy opuściłam limuzynę, błysk fleszy wręcz mnie oślepił. No cóż, nie było to najprzyjemniejsze uczucie...
Justin splótł nasze palce razem, co mnie nie zdziwiło. Wielu dziennikarzy wołało po imieniu raz Justina, raz mnie. Z jakiej racji, przecież nie jestem sławna. Ścisnęłam mocniej dłoń bruneta. Naprawdę się stresowałam...
-Nie przejmuj się niczym. Porozmawiamy z góra jednym dziennikarzem i wchodzimy do środka. Dobra?- przytaknęłam mu jedynie, a Justin poprowadził nas do kobiety, która mogła mieć z 35 do 40 lat. Obok niej stał także Harry. Kto to jest? Ja pierdzielę. - Witaj Caroline- Justin posłał jej zalotny uśmiech. No ludzie, trzymajcie mnie. Flirtuje z nią na oczach tych wszystkich mediów. To było odruchowe, gdy ścisnęłam jego dłoń, zwracając jego uwagę. Spojrzałam na niego wymownie, ale on jedynie wywrócił oczami. Co za, kurde dupek!
-Witaj Patty- mruknął Harry. Wyszczerzyłam się do niego, ale nie posunęłam się do jakiś flirtów jak Justin.
-Hej.
-Wydajesz się zestresowana- stwierdził. Wywróciłam oczami na jego stwierdzenie. Co coś ty!
-Dla mnie to nie jest codzienność.
-Nie znam cię jesteś piosenkarką, aktorką...- ta cała Caroline zaczęła mówić to, jakby uważała się za lepszą.
-Nie jestem żadna osobą z świata show- bisnes ' u- skomentowałam tylko- Ja też pani nie znam.
-Jestem prezenterką w Anglii - powiedziała to w takim uśmiechem, że miałam ochotę jej przywalić, serio? To chyba te hormony tak działają, że wszystko mnie denerwuje i we wszystkim odnajduję wroga.
-Naprawdę? Przez prawie 18 lat mieszkałam w Wielkiej Brytanii i o tobie nie słyszałam- prosto mówiąc dopierdzieliłam jej. Kobieta zacisnęła usta w cienka linię. Justin szturchnął mnie lekko w żebra, ale ja jedynie zmrużyłam na niego oczy.
-Powinniśmy wchodzić- powiedział Harry. Zapewne zareagował na nasza wymianę zdań. Dobrze, bo ja bym nie ustąpiła. Wszyscy weszliśmy do wielkiej sali, gdzie z Justinem zajęliśmy miejsca. Cała gala strasznie się ciągnęła. Myślę jednak, że źle nie wypadłam...
******************************
No i 15 za nami. Co myślicie? Chyba nie jest aż tak zły, co nie? Przepraszam, za błędy ;)
Justin splótł nasze palce razem, co mnie nie zdziwiło. Wielu dziennikarzy wołało po imieniu raz Justina, raz mnie. Z jakiej racji, przecież nie jestem sławna. Ścisnęłam mocniej dłoń bruneta. Naprawdę się stresowałam...
-Nie przejmuj się niczym. Porozmawiamy z góra jednym dziennikarzem i wchodzimy do środka. Dobra?- przytaknęłam mu jedynie, a Justin poprowadził nas do kobiety, która mogła mieć z 35 do 40 lat. Obok niej stał także Harry. Kto to jest? Ja pierdzielę. - Witaj Caroline- Justin posłał jej zalotny uśmiech. No ludzie, trzymajcie mnie. Flirtuje z nią na oczach tych wszystkich mediów. To było odruchowe, gdy ścisnęłam jego dłoń, zwracając jego uwagę. Spojrzałam na niego wymownie, ale on jedynie wywrócił oczami. Co za, kurde dupek!
-Witaj Patty- mruknął Harry. Wyszczerzyłam się do niego, ale nie posunęłam się do jakiś flirtów jak Justin.
-Hej.
-Wydajesz się zestresowana- stwierdził. Wywróciłam oczami na jego stwierdzenie. Co coś ty!
-Dla mnie to nie jest codzienność.
-Nie znam cię jesteś piosenkarką, aktorką...- ta cała Caroline zaczęła mówić to, jakby uważała się za lepszą.
-Nie jestem żadna osobą z świata show- bisnes ' u- skomentowałam tylko- Ja też pani nie znam.
-Jestem prezenterką w Anglii - powiedziała to w takim uśmiechem, że miałam ochotę jej przywalić, serio? To chyba te hormony tak działają, że wszystko mnie denerwuje i we wszystkim odnajduję wroga.
-Naprawdę? Przez prawie 18 lat mieszkałam w Wielkiej Brytanii i o tobie nie słyszałam- prosto mówiąc dopierdzieliłam jej. Kobieta zacisnęła usta w cienka linię. Justin szturchnął mnie lekko w żebra, ale ja jedynie zmrużyłam na niego oczy.
-Powinniśmy wchodzić- powiedział Harry. Zapewne zareagował na nasza wymianę zdań. Dobrze, bo ja bym nie ustąpiła. Wszyscy weszliśmy do wielkiej sali, gdzie z Justinem zajęliśmy miejsca. Cała gala strasznie się ciągnęła. Myślę jednak, że źle nie wypadłam...
******************************
No i 15 za nami. Co myślicie? Chyba nie jest aż tak zły, co nie? Przepraszam, za błędy ;)
krótki jest i mało się dzieje :<
OdpowiedzUsuńhttp://fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com
Świetny ♡ Nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Czemu Justin jej nie pocałował:( do następnego ✌
OdpowiedzUsuńSwietnie czekam na nn szybko :-*
OdpowiedzUsuńJeju, trochę mnie tu nie było, ale nadrobiłam zaległości!
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny!:* Rozbawiło mnie to, jak Patty dogryzła tej prezenterce haha <3
Czekam na kolejny:*
too-easy-love.blogspot.com