czwartek, 12 lutego 2015

17. I'm sick!

Westchnęłam, poprawiając włosy. Czekał nas bardzo ważny wywiad u Ellen. Czy się stresowałam? Chyba jak nigdy. Justin miał wyjawić światu, że wkrótce zostanie ojcem. Nie mogłam sobie jakoś tego wyobrazić. Bałam się jak cholera. Przecież będę przeklęta do końca swojego życia.
-Dobrze się czujesz?-spytał Justin, tym samym strasząc mnie. Cóż, mogłam się spodziewać, siedząc w jego garderobie, że tu kiedyś wejdzie.
-Ta, jak nigdy- mruknęłam.
-Wiem, że się stresujesz, ja też, uwierz mi, ale będzie dobrze.
-Skąd możesz to wiedzieć? Twoje fanki mnie przeklną.- powiedziałam, wyrzucając ręce w powietrze. Odchrząknęłam, zdając sobie sprawę, że nie powinnam się tak unosić.- Przepraszam- westchnęłam.
-Nie ma sprawy- wsadził dłonie do kieszeni- Hej, pamiętaj, że nie możesz się im się dać zmanipulować.
-Tak, wiem, ale to trudne. Twoje życie jest trudne i skomplikowane. Jak ty tak wytrzymujesz?-spytałam, unosząc brwi.
-Patty, takie życie prowadzę od 5 lat. Ty jesteś nowa i niczego nie rozumiesz, to trudne, wiem, ale przyzwyczaisz się. Obiecuję - powiedział przekonująco. Westchnęłam, ale przytaknęłam. Justin podszedł do mnie bliżej, przez co spuściłam wzrok. Dziwnie było tak przebywać w jego towarzystwie, przez to, co się stało tydzień temu.
Kiedy odważyłam się podnieść na niego wzrok, napotkałam pięknie brązowe tęczówki chłopaka. Justin patrzył mi prosto w oczy, nic nie mówiąc. Wzrok chłopaka był tak intensywny i miał coś w sobie, że słowa w tym momencie były totalnie zbędne. 
-Wiesz, że jesteś  piękna?- szepnął, będąc bardzo blisko mojej twarzy. Odjęło mi mowę, naprawdę. Justin dobrze zdawał sobie sprawę, jak grać, żeby mieć dziewczynę w garści. Co najgorsze, ja idiotka uwierzyłam mu. Uwierzyłam, że uważa mnie za piękną. Bądźmy szczerzy, KAŻDA dziewczyna czy kobieta chciałaby takie coś usłyszeć. 
Czułam,że Justin po raz kolejny chce mnie pocałować, ale w ostatnim momencie drzwi się otworzyły, a on odskoczył ode mnie.
- Zaraz zaczynamy-powiedział jakiś mężczyzna- Musimy już iść- dodał. Westchnęłam i spojrzał na Justina. On jedynie posłał mi (chyba) nieśmiały uśmiech i splótł nasze palce razem, prowadząc do wyjścia z garderoby. Szłam za nim jak cień, starając się nie zwracać na siebie uwagi. To raczej było trudne, zważając na to, że szłam za rękę z Justinem Bieberem. On zwraca uwagę, to niewątpliwe. 
Korytarz zdawał się nie mieć końca, a przeraźliwie zielone ściany, niemało mnie irytowały. Justin, może był jaki był, ale w tym momencie, nie pierwszy z resztą raz dodawał mi sporo otuchy, czego naprawdę potrzebowałam. 
-Wszystko okay?- spytał, znowu. 
-Tak, jest dobrze tylko się denerwuję- powiedziałam szczerze. Przytaknął, a w tej samej chwili weszliśmy za kulisy.
-Moi kochani- powiedziała kobieta i podeszła do nas. Na moje oko miała  z 45 lat.
-Ellen, świetnie wyglądasz- skomplementował ją Justin.
-Oh dziękuję. Za 2 minuty wchodzimy, muszę iść- mrugnęła do niego i odeszła. Stałam tam oniemiała z twego krótkiego, ale żenującego momentu. Justin potrafił ogłupić nawet tak dorosłą kobietę.

Piętnaście minut, w czasie których, rozmawiali o przyszłej płycie Justina były wiecznością. Chciałam to mieć za sobą.
-Dobra, Jus, wszyscy wiemy, że nie przyszedłeś rozmawiać tutaj o płycie- zaśmiała się - Co to dziewczyna  za kulisami?-spytała, ruszając dziwnie brwiami. Czułam jakby mój żołądek zacisnął się. Justin  niezręcznie się zaśmiał i podrapał po karku, co zawsze robił, gdy się stresował. Co się stało później wprawiło mnie w osłupienie. Justin szeroko się uśmiechnął.
-Ta dziewczyna, to moja druga połówka- kiedy to powiedział na widowni zapanował gwar. Wszyscy rozmawiali, ale ochroniarzom  udało się ich uciszyć. - I bardzo chciałem powiedzieć wam coś niesamowicie dla mnie ważnego.- wciąż się uśmiechał- Patty, kochanie, chodź do nas- wzięłam duży oddech i weszłam do studia, zaczynając machać. Usiadłam obok niego na kanapie, także cały czas się szczerząc. Miałam dość, byłam zmęczona, a było dopiero rano.
-Miło mi cię poznać- powiedziała uprzejmie kobieta.
-Mnie ciebie też- uścisnęłam jej dłoń.
-Więc co chciałeś ważnego nam powiedzieć? Bardzo nas to ciekawi- zatarła ręce. Justin spojrzał na mnie, ale ja jedynie przygryzłam wargę i spuściła wzrok. Proszę, niech się to już skończy. 
-Owszem, Patty  i ja... spodziewamy się dziecka- powiedział po krótkiej przerwie. Ellen, była tak zdziwiona, że jedynie otworzyła buzię, a widownia ucichła na dobre. Czy to źle? Moim zdaniem przerażająco źle. Teraz nie było już odwrotu. 
-Um... to gratuluję wam - powiedziała blondynka, lekko, prawie niezauważalnie się uśmiechając. 
-Dziękujemy- odezwał się Justin. Ja z  siebie nie umiałam nic wydusić, jakby mnie zamurowało. 
- Wybraliście już imię? - spytała go, aby zacząć jakąkolwiek rozmowę.
-Nie, nie wiemy jeszcze, czy to chłopak, czy dziewczynka
-Mam nadzieję, że powiadomicie mnie od razu, gdy się dowiecie- powiedziała z uśmiechem.
-Oczywiście- Justin roześmiał się. Tylko ja siedziałam cicho. 
- A ty, Patty, jak się czujesz? - spytała. Kurczę, miałam nadzieję, że nie będę musiała z nią rozmawiać. Zawsze mam pecha !
-Pierwszy trymestr był okropny-przyznałam. Blondynka roześmiała się z mojej szczerości. Sama z resztą uśmiechnęłam się, bo zdałam sobie sprawę, jak to zabrzmiało.
-Ale teraz jest już lepiej?
-Zdecydowanie - Justin złapał moją dłoń, jakby chciał dodać mi wsparcia. Czemu, do cholery dopiero teraz?
Nie mam pojęcia, jak przetrwałam do końca wywiadu. Kiedy weszłam za kulisy mogłam dopiero normalnie zaczerpnąć powietrza. Usiadłam na małej ławce pod ścianą, wplatając palce we włosy. moje serce wciąż biło niebezpiecznie szybko.
-Dobrze się czujesz? Wezwać karetkę?- usłyszałam nad sobą głos. Podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka. Był wysokim brunetem o szarych oczach.
-Nie, wszystko dobrze. - skomentowałam. - Możesz powiedzieć mi, gdzie idzie się na zewnątrz? Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza.- wstałam z ławki, lekko się chwiejąc.
-Może zawołać twojego chłopaka?-spytał. Zamrugałam kilkakrotnie, spoglądając, co robi Justin. Wciąż w studiu rozmawiał z Ellen, więc postanowiłam sobie odpuścić.
-Nie. Justin jest zajęty-skomentowałam, idąc do wyjścia, które zauważyłam. Czułam za sobą tego chłopaka, co nie było normalne. Może to ja mam już halucynacje? Nie zdziwiłabym się. Kiedy tylko wyszłam na dwór mój telefon dał o sobie znać. wyciągnęłam go z kieszeni i szczerze mówiąc byłam zaszokowana, gdy zobaczyłam, że dzwoni moja matka. Biłam się z myślami, czy powinnam to odebrać. A może jednak nie, po tym co zrobiła. Mój palec sam przejechał po ekranie, odbierając. Przyłożyłam drżącą dłoń, razem z telefonem do ucha.
-Kochanie- powiedziała kobieta. - Wiesz, że za tobą tęsknię?- wywaliła prosto z mostu. Mimo, że bardzo chciałam jej wierzyć, tak się nie stało. Nie czułam smutku, tylko złość.
-Czego chcesz?-syknęłam.
-Nie denerwuj się, skarbie. Martwię się o ciebie i twoje dziecko. Czemu nie powiedziałaś nam, kto jest ojcem?- to zdanie sprawiło, że totalnie się we mnie zagotowało.
-Nie pogrążaj się- zaśmiałam się z kpiną.- Nie chce mi się słuchać twoich kłamstw. Słyszysz samą siebie? Czemu nie martwiłaś się o mnie i dziecko, gdy wyrzucałaś mnie z niczym z domu? Czemu nie martwiłaś  się, gdy mówiłaś, te wszystkie złe rzeczy?
-Zabraniam ci tak do siebie mówić. Jestem chora!
-Wiesz co? Kilka tygodni temu by mnie to obchodziło, ale teraz wisi mi to. To koniec rozmowy.
-Odbierzemy ci tego bachora. sprawię, że będziesz cierpieć. Co to za przykład? nastolatka ma być matką? Do tego dodajmy nieodpowiedzialnego smarkacza, któremu sodówka do głowy uderzyła. - zaśmiała się, ale ja się rozłączyłam. Moje oczy zapełniły się złami. Bałam się, że ona to naprawdę zrobi. Nie przeżyłabym, gdyby odebrała mi dziecko.
Łzy, które spłynęły po moich policzkach, wytarłam i wróciłam do środka. Szłam ze spuszczoną głową, starając się nikomu nie pokazać, że płakałam.
-Patty, czekaj!- krzyknął Justin. Przygryzłam wargę i niepewnie się odwróciłam. Kiedy spojrzałam na niego, jego uśmiech od razu diabli wzięło. -Czemu płakałaś?
-Opowiem ci, ale nie tutaj- zaczęłam się rozglądać. Brunet, nic się nie zastanawiając, złapał mnie za rękę i poprowadził do garderoby. Usiadłam na kanapie i spuściłam znowu wzrok. - Moja matka dzwoniła. Kiedy dowiedziała się z kim jestem w ciąży, powiedziała, że się o mnie i dziecko martwiła. A wiesz co powiedziała, gdy się nie nabrałam? Że nam odbierze to dziecko!- mój głos się załamał, a ja totalnie się rozkleiłam.
-Patty, jestem pewien, że do tego nie dojdzie. Będę walczyć do samego końca, rozumiesz? Nie oddam im mojego dziecka- kiedy przytulił mnie, dopiero trochę się uspokoiłam. Dziękowałam Bogu, że Justin był przy mnie...
****************************************
No i mamy już 17. Jak to leci. Co sądzicie o rozdziale? Przepraszam za błędy. 

4 komentarze:

  1. Przestań przepraszać za błędy, tylko po prostu otwórz słownik ortograficzny. A rozdział okej. Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Błędy ortograficzne sprawdza komputer, więc spoko, mi chodzi o interpunkcję i stylistykę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. spoko :P mój wykrywacz błędów (oczy, jestem uczulona na styl i składnię : o) nie wykrył rażących błędów :P może z raz czy dwa jakaś mała inwersja, ale tak to spoko :>
    A co do treści, to ciekawe, co jej matka zrobi :O zabiłabym, gdyby mi miała odebrać dziecko po czymś takim ;ooo

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedno słowo: ZAJEBISTY!!!!!!

    OdpowiedzUsuń